Saturday, November 29, 2008

Długi weekend


Oto nasz namiot. Nabyty na tutejszym allegro. Trzeba było zrobić jakieś 100 km , żeby go odebrać. Przy okazji wypróbowaliśmy go na campingu w okolicy Palmerston North (to jakby ktoś chciał na mapie umiejscowić). Okazał się spory. Na planowane wakacje jak znalazł.

Spodziewaliśmy się, że noc może być ciężka. To był dopiero październik i na polu namiotowym tylko kilku jeszcze amatorów zimnych nocy. Ala za to jakie niebo. Przeżyliśmy jakoś. W polarach, śpiworach i kocach było zupełnie komfortowo. Tylko Mariusz narzekał, że mu w nos zimno, bo musiał go wystawić. Dzieci padły zmęczone podróżą.
Tylko Karol , który był z nami, nabawił się zapalenia płuc, ale to dlatego, ze zdecydował się na wyjazd kiedy nie doszedł do siebie po poprzedniej chorobie i to mu na pewno nie pomogło.

Nasz samochód, nareszcie pokazany. Na campingu dnia następnego. Ciekawe, że pole namiotowe sąsiadowało z cmentarzem i to bez żadnego odgrodzenia. W sumie to takie humanitarne. Przynajmniej zmarli mają jakieś żywe towarzystwo w sezonie.


Czekamy na śniadanko.

Mariusz uwiecznił okolicę

Prawie jak w Polszy, tylko te wiatraki, ach...



Załapaliśmy się też na jakiś pokaz kucyków i zlot wiekowych automobili.

No comments: