I jeszcze, wiadomość, nie z ostatniej chwili, ale prawie. Zostajemy jeszcze na rok. I teraz sobie potestuję, kto tu wizyty składa, mhm.
I jeszcze z jaką prędkością może roznosić się informacja:
a) światła oczywiście
b) portalu plotek.pl czy inny pudelek
c) gołębia pocztowego
Saturday, October 25, 2008
Uwaga ( nie od uważać, tylko w sensie notka)
A bo mi młodszych czytelników przybywa, to dla wyjaśnienia. Sama jak czytam te swoje teksty to wyczuwam nudę na kilometr. I co i nic, kicha, kiszka po prostu. Bo tu informacyjnie ma być i kawa na ławę, to jadę grzecznie, a nie po bandzie. Ale ,żeby nie było, że ze mnie taka nuuuuuuudziara. Howk!
To się oczywiście do druku nie nadaje.
To się oczywiście do druku nie nadaje.
Tuesday, October 21, 2008
Monday, October 20, 2008
eDay 4.10.2008
Byłam woluntariuszem podczas zbiórki zużytego sprzętu komputerowego. Impreza odbywała się na parkingu stadionu w Wellington.
Tego dnia każdy mógł pozbyć się za darmo starego monitora, komputera, drukarki czy komórki.
Nie chciałam wierzyć, kiedy przed rozpoczęciem mówiono nam, że będzie kilkadziesiąt ton sprzętu. Ale o 9tej zaczęły podjeżdżać samochody i się zaczęło. Pracowaliśmy w grupach, po kilka osób, wyładowywaliśmy sprzęt z samochodów i sortowaliśmy do pojemników, po które co chwila podjeżdżały wózki widłowe. Moja rola polegała na zapisywaniu marek i rodzaju sprzętu dla celów statystycznych.
Ruch był ogromny, niektórzy podjeżdżali półciężarówkami wyładowanymi sprzętem. Wiele osób informowało nas, że to co przywieźli jest w zasadzie sprawne, ale już niepotrzebne. Dzięki tej corocznej ogólnokrajowej akcji sprzęt trafia do recyclingu, zamiast lądować na śmietniku.
W całej Nowej Zelandii zebrano tego dnia ponad 900 ton komputerowych odpadów.
W Wellingtonie, czyli w punkcie, w którym pomagałam rozładowano ponad 2500 samochodów i uzyskano 122 tony odpadów.
Cztery godziny mojego dyżuru spędziłam we wspaniałej atmosferze, co widać na zdjęciach. Przeszkadzał tylko wiatr, który czasem sypał piaskiem w oczy.
Powyżej z moją drużyną. Z zamkniętymi oczami koleżanka z pracy, pozostali nie byli z ACC, poznaliśmy się na miejscu.
Tego dnia każdy mógł pozbyć się za darmo starego monitora, komputera, drukarki czy komórki.
Nie chciałam wierzyć, kiedy przed rozpoczęciem mówiono nam, że będzie kilkadziesiąt ton sprzętu. Ale o 9tej zaczęły podjeżdżać samochody i się zaczęło. Pracowaliśmy w grupach, po kilka osób, wyładowywaliśmy sprzęt z samochodów i sortowaliśmy do pojemników, po które co chwila podjeżdżały wózki widłowe. Moja rola polegała na zapisywaniu marek i rodzaju sprzętu dla celów statystycznych.
Ruch był ogromny, niektórzy podjeżdżali półciężarówkami wyładowanymi sprzętem. Wiele osób informowało nas, że to co przywieźli jest w zasadzie sprawne, ale już niepotrzebne. Dzięki tej corocznej ogólnokrajowej akcji sprzęt trafia do recyclingu, zamiast lądować na śmietniku.
W całej Nowej Zelandii zebrano tego dnia ponad 900 ton komputerowych odpadów.
W Wellingtonie, czyli w punkcie, w którym pomagałam rozładowano ponad 2500 samochodów i uzyskano 122 tony odpadów.
Cztery godziny mojego dyżuru spędziłam we wspaniałej atmosferze, co widać na zdjęciach. Przeszkadzał tylko wiatr, który czasem sypał piaskiem w oczy.
Powyżej z moją drużyną. Z zamkniętymi oczami koleżanka z pracy, pozostali nie byli z ACC, poznaliśmy się na miejscu.
Do tego worka pakowaliśmy kable i drobniejszy sprzęt.
Najwięcej było starych monitorów.
Większość telefonów była współczesna, ale trafiały się też takie okazy.
Cd wyjazdu w góry
Po piątkowej pogodzie nie było ani śladu. Słonce przypiekało i odbijało sie od śniegu, tak, że nie sposób było wytrzymać bez gogli. Ten wulkan powyżej grał we Władcy Pierścienia.
Tym razem na stoku byłam tylko z Karolem. Mariusz tymczasem wybrał się z dziećmi na spacer po okolicy.
Po południu odwiedziliśmy tutejsze gorące źródła.
Źródła z biegiem lat stają się coraz cieplejsze. Obecnie kąpiel niedozwolona, grozi poparzeniem. Można zanurzyć się jedynie w prywatnych brodzikach na terenie ośrodka z doprowadzoną wodą ze źródeł. Byliśmy tam jedynie przez krótką chwilę. Woda była gorąca, nie można było zanurzać głowy ze względu na amebę. Przenieśliśmy się potem do zwykłego, chlorowanego basenu:)
Na termalnej ścieżce.
Tu nocowaliśmy. Bardzo miły dom, z kominkiem i wszystkimi wygodami.
A tak wyglądał domek w środku.
Tuesday, October 14, 2008
Whakapapa, Góra Ruapehu, a właściwie wulkan.
Thursday, October 9, 2008
Konstrukcja
W czwartki w szkole wiktora po południu jest tzw. "choosing time". Dzieci mogą wybierać co będą robić. Dostepne są różne prace ręczne od gotowania po wyszywanie. Potem efekty pracy zabiera się do domu. Wiktor bardzo lubi ten dzień, a do domu najczęściej przynosi różne konstrukcje z surowców wtórnych.
Pociągi
Subscribe to:
Posts (Atom)