Lekkie opóźnienie, ale byliśmy na długich wakacjach, prawie miesiąc od 17go stycznia do 12go lutego. Zaliczyliśmy wyspę południową Nowej Zelandii, czyli tę bardziej dziką i będącą częstszym celem turystycznym. Potem polecieliśmy do Brisbane odwiedzić Alberta, z tamtąd krótki wypad na Fiji. Działo się sporo, ale po kolei...
Promem przepłynęliśmy z Wellington do Picton i jeszcze tego samego dnia chceliśmy dotrzeć zachodnim wybrzeżem jak najdalej na południe. Powyżej krótki przystanek na przejście najdłuższym wiszącym mostem w NZ. Było wąsko i bardzo wysoko, Ja z Tymkiem baliśmy się najbardziej, Wiktor oczywiście nic sobie z tego nie robił. Pogoda jak widać, czyli niezbyt miłe powitanie i do tego wstrętne gryzące muszki. Jak się okazało później kontynacja ciągnęła się wzłuż całego zachodniego wybrzeża, i pogody i owadów.
Mariusz pozdrawia z Mostu Buller Gorge.
Dotarliśmy do Punakaiki i bodajże dwugodzinna przerwa w deszczu pozwoliła nam rozbić namiot. Pierwsze śniadanie w kuchni na kempingu.
Pod tą górą stał nasz namiot. Tu już spakowani i wyruszmy w dalszą drogę.
Wakacje w dobrym humorze.
No comments:
Post a Comment