Sunday, April 6, 2008

Podróż


Wyruszyliśmy z Gdańska o 15:30 do Frankfurtu, tam czekaliśmy 7 godzin na lotnisku na samolot australijskich linii Quantas. Nie było źle, dzieci spędziły większość czasu na placu zabaw ze zjeżdżalniami i kulkami, był też MacDonald:). O 20:00 stanęliśmy w kolejce do odprawy. Odlot 23:55. Razem z nami lecieli Mariusza koledzy z pracy: Jacek, Andrzej, Szymon, Paweł, Michał i Karol, także nie było nudno. Dostaliśmy miejsca w środkowym rzędzie. Miejsca było dość. Zaraz po kolacji dzieci ubrały się w piżamy i poszliśmy spać. Mariusz przesiadł się w inne miejsce, bo samolot nie był zapełniony, więc ja Wiktor i Tymek po rozłożeniu siedzeń mogliśmy "w miarę" się wyspać. Kazdy z pasażerów miał indywidualny ekran i spory wybór filmów, kanałów tematycznych (również dla dzieci), muzyki i gier, albo mógł śledzić trasę lotu. Ja obejrzałam "Juno" i "To nie jest kraj dla starych ludzi", a dzieci oglądały bajki, wiktor też trochę grał. Posiłki były smaczne, dzieci miały specjalne dania dla najmłodszych, które wcześniej zamówiłam oraz dostały specjalne zestawy do zabawy, co było dodatkową atrakcją. Nieststy z podróży nie mam zdjęć, może poproszę od chłopaków, oni robili sporo fotek. Rano naszego czasu było śniadanie, a potem lądowanie w Singapurze. Ze względu na procedury bezpieczeństwa musieliśmy opuścić samolot z całym bagażem podręcznym, co nas trochę wymęczyło, po godzinie z powrotem przejście przez bramki i w dalszy lot. W Singapurze była już 7 wieczorem więc po kolacji znów spanie, dzieci padły, ale ja już spać nie mogłam, tym razem pasażerów było więcej i nie można było się przesiąść. W Sydney wylądowaliśmy nad ranem lokalnego czasu. W Polsce już była noc. Na lotnisku czekaliśmy 4 godziny, jakoś zeszło ale zmęczenie dało się we znaki. Dzieci też powoli opadały z sił, Tymek był śpiący ale zasnął dopiero po jakimś czasie już w samolocie do Wellington.
Zdjęcie z lotniska w Sydney.

No comments: