Friday, January 29, 2010

Dwaj piraci piegowaci czyli sylwester w Auckland



Na jednym z typowych placów zabaw. Place zabaw w NZ to osobny temat. Po pierwsze w porównaniu z Polską, one po prostu są. Nikt pewnie nie prowadzi statystyk na ten temat, ale jest ich tu zdecydowanie więcej, a przy jednej dziesiątej populacji to można sobie porównać współczynnik liczby dzieci na plac zabaw. Ale nie chodzi o ilość, ani o to , że są kolorowe, drewniane, czy nowoczesne, bo i takie w PL znajdziemy, ani nawet o to, że obowiązkowo występują przy każdej szkole podstawowej. Co nas uderzyło to, jakie konstrukcje się tam znajdują. Nie ma piaskownic, nie zawsze będzie też zjeżdżalnia, za to pełno drążków, lin, drabinek i innych budowli do wspinania się, zwisania i ćwiczenia sprawności. Dlatego już nas nie dziwią, jak na początku pobytu, drobne trzy i czterolatki podciągające się na rękach i przechodzące z jednego końca drabinek na drugi. Chłopcy zaczęli to kopiować ale wciąż jeszcze daleko im do poziomu sprawności przeciętnego kiwuskiego małolata.


Północ na jednej z plaż w Auckland. Przynajmniej były fajerwerki, nie to co w zeszłym roku w Wellington:)

No comments: