Tuesday, January 26, 2010

Widokówka z rejsu po Zatoce Wysp.


Bay of Islands to jedna z największych żeglarskich, wędkarskich i turystycznych atrakcji NZ. Latem oblegana głównie przez mieszkańców Auckland, jak większość naszych sąsiadów na kempingu. Dwie największe miejscowości to Paihia (bliżej lądu) i Russell na końcu półwyspu, do którego przepływa się promem. Nie widzieć Bay of Islands z wody to tak jakby wcale nie zobaczyć, więc wybraliśmy się na rejs "pływanie z delfinami". Z wielu firm oferujących wycieczki po wodach zatoki wybraliśmy najstarszą i podobno najskuteczniejszą. Szczycili się ponad 90% skutecznością w odszukiwaniu wodnych ssaków. W opcji za dodatkową opłatą już na pokładzie było schodzenie do wody i pływanie wśród delfinów, jeśli będą sprzyjające warunki. Niestety delfinów nie widzieliśmy na rejsie, czyli mieliśmy wielkie szczęście (1 do 10). Dostaliśmy kupon na następny rejs, bowiem firmy te zwykle gwarantują swoją ofertę. Polega to na tym, że nie zwracają pieniędzy za nieudany rejs, ale można popłynąć po raz kolejny, aż do skutku. Kuponów jeszcze nie wykorzystaliśmy, bo nie uśmiechała się nam podróż do Paihia kolejnego dnia w upale i spędzenie dnia na statku, kiedy można było leniuchować na kempingowej plaży. Tak więc nasze vouchery czekają na kolejną okazję, może za kilka lat (są ważne bezterminowo i podobno najdłuższy okres po jakim ktoś się zgłosił na ponowną wyprawę to 14 lat). Delfinów nie było na rejsie za ciężkie pieniądze, a pojawiły się następnego dnia przy plaży na kempingu i to całkiem za darmo. Ale o tym później.





Przystanek w czasie rejsu na jednej z wysepek.



Znów pohutukawa.

No comments: